W dzisiejszym wpisie chciałbym podzielić się z Wami dalszą relacją z naszej krótkiej wycieczki po Polsce. Jak możecie domyślać się po tytule, kolejnym odwiedzonym przez nas miastem był Toruń. Dla mnie – osoby, która była w nim po raz pierwszy, okazał się naprawdę dużym zaskoczeniem. Jeśli jesteście ciekawi, jakie miejsca udało nam się odwiedzić, co mieliśmy okazję zjeść i jakie są nasze ogólne wrażenia, zapraszam do dalszej części!
Gdy wcześniej myślałam o Toruniu, wyobrażałam go sobie jako małe miasto z wieloma zabytkami, które poza tym nie wyróżnia się niczym szczególnym. Teraz już wiem, że moje wyobrażenia nie mogły być bardziej mylne. Toruń okazał się niezwykle urokliwym i pięknym miastem, które poza najlepszymi na świecie pierniczkami, ma nam jeszcze wiele do zaoferowania. Na dużą uwagę zasługuje Stare Miasto, na którym znajduje się gotycki Ratusz Staromiejski oraz neogotycka Poczta Główna. Te dwa gmachy dodają ulicy Starego Miasta niesamowitego i niepowtarzalnego klimatu, którego nie znajdziemy w żadnym innym mieście w Polsce. Idąc wzdłuż głównego deptaku, można spotkać wiele cukierni, które w swojej ofercie mają wyłącznie pierniczki, a także mnóstwo uroczych kawiarni oraz restauracji. Wszystkie te elementy składają się na magię tego miasta, która bez względu na pogodę oddziałuje tak samo.
CO ZJEŚĆ W TORUNIU?
Jak wiecie, podróże są dla nas idealną okazję do próbowania nowych smaków, dlatego i tym razem nie mogło zabraknąć pysznego jedzonka. Na mapie kulinarnej Torunia dość dużą popularności cieszy się pizzeria Osteria di Bitondo, która przeszła „Kuchenne rewolucje”. Pomijając jej udział w programie, samo miejsce ma bardzo ciekawą historię. Zacznę od tego, że jej właścicielami są: Polka, która przez 15 lat mieszkała we Włoszech oraz rodowity Włoch. Wszystko zaczęło się od ich pierwszej wizyty w Toruniu. Miasto zachwyciło ich do tego stopnia, że postanowili w nim zamieszkać i otworzyć własną pizzerię. Na początku ich lokal nosił inną nazwę Prova Gourmet, która w programie została zmieniona na obecną. Najważniejszy w tym wszystkim jest jednak fakt, że właściciel restauracji sam zajmuje się przygotowywaniem pizzy. Dzięki czemu, mamy możliwość skosztowania prawdziwej, włoskiej pizzy na rynku Nowomiejskim w Toruniu.
PRZECHODZĄC DO SAMEJ PIZZY…
Skupiając się na najważniejszym, czyli samej pizzy, muszę przyznać, że była fenomenalna! My skusiliśmy się na dwie: Saracena oraz Quattro Formaggi. Pierwsza z nich była dość klasyczna bo składała się z mozarelli, pomidorków cheery, płatków sera Grana oraz bazylii. W smaku bardzo neutralna, nie wyróżniała się niczym szczególnym, prosta i smaczna. W jej przypadku całą kwintesencją było ciasto – idealne pod względem grubości i smaku. Druga pizza z kolei Quattro Formaggi, była o wiele bardziej wyrazistsza i co ważne, typowo serowa. W jej skład wchodziła pulpa pomidorowa, mozarella, gorgonzola, provola oraz brie. Co do niej nie mam żadnych zastrzeżeń – przepyszna pod każdym względem! Jedynym zastrzeżeniem mogłoby być to, że jest strasznie tłusta, ale biorąc pod uwagę fakt, że składa się z samych serów, nie powinno być to zaskoczeniem.
Jak widać restauracja posiada w swojej ofercie ogromny wybór pizzy. Każdy, bez względu na to czy woli klasyczne, proste pizze czy bardziej urozmaicone, znajdzie coś dla siebie. Oprócz tego będąc w
Muszę również przyznać, że po wycieczce do Torunia odczuwam lekki niedosyt. Planując wyjazd założyliśmy, że na zwiedzenie tego miasta wystarczy nam jeden dzień. Niestety, niesprzyjająca spacerom pogoda popsuła wszystkie plany i nie byliśmy w stanie zobaczyć niczego poza Starym Miastem. Dlatego też wszystkim, którzy zamierzają odwiedzić Toruń polecam zarezerwować sobie na niego minimum dwa dni, żeby w pełni móc wykorzystać jego potencjał. Gwarantuję, że warto! Ja na pewno niebawem znów go odwiedzę i tym razem zostanę na dłużej!
Zobacz również: PRZEWODNIK PO POZNANIU
Brak komentarzy